Od początku prac nad
ustawą o działaniach antyterrorystycznych byliśmy zaangażowani w protest przeciwko propozycji blokowania treści internetowych. Zarzucaliśmy,
wspólnie z innymi organizacjami, że proponowane przepisy mogą naruszać prawo do informacji, są nieostre przez co dają służbom i prokuratorowi generalnemu dużą swobodę w wyborze treści, które bedą zablokowane. Osoba, której dotyczy blokada nawet się o niej nie dowie i nie będzie miała możliwości egzekwowania swoich praw przed sądem.
Nasze protesty polegające m.in.
na tymczasowym zablokowaniu stron organizacji pozarządowych, czy
udziale w procesie legislacyjnym nie przekonały rządzących. Nawiasem mówiąc, ta ustawa była źle przygotowana w wielu aspektach, co dobrze obrazuje kompletnie
nieudana próba rządu narzucenia braku anonimowości poprzez wprowadzenie obowiązku rejestracji kart pre-paid. Zdecydowaliśmy zatem, że warto po ponad miesiącu obowiązywania nowych przepisów sprawdzić jak działa blokowanie treści internetowych. W naszych opiniach wskazywaliśmy, że jest to działanie w znacznej mierze nieskuteczne i groźne dla tych, którzy z działalnością terrorystyczną nie mają nic wspólnego.
Zwróciliśmy się do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego z wnioskiem o udostępnienie liczby oraz wskazanie adresów publikacji zablokowanych treści na wniosek ABW w ramach uprawnień wynikających z art 32c ustawy z dnia 24 maja 2002 r. o Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Agencji Wywiadu. W odpowiedzi, uzyskaliśmy
decyzję odmowną, w której Szef ABW ogranicza dostęp do informacji z uwagi na to, że żądane informacje stanowią informacje niejawne, a ich udostępnienie "może mieć szkodliwy wpływ na dalsze funkcjonowanie ABW. Ów szkodliwy wpływ przejawi się przede wszystkim w prawdopodobnym obniżeniu skuteczności podejmowanych przez nią działań, co w konsekwencji może wpłynąć na ważne aspekty bezpieczeństwa wewnętrznego państwa." Dużo w tym rozstrzygnięciu "gdybania", które nie zostało uprawdopodobnione. Trudno mówić o obniżeniu skuteczności działań ABW skoro nie wiadomo jak owa skuteczność wygląda. Zwracamy bowiem uwagę, że ABW nie chce nawet udostępnić danych statystycznych. Jak stwierdził
Naczelny Sąd Administracyjny w podobnej sprawie "Do opinii publicznej docierają przy tym informacje o nadużywaniu uprawnień dotyczących działań operacyjnych, w tym m.in. nagrywania i podsłuchiwania rozmów telefonicznych. Tym ważniejsze jest, aby działalność służb specjalnych podlegała społecznej kontroli w obszarach, które nie ograniczają możliwości ich skutecznego działania i nie dotyczą konkretnych prowadzonych postępowań, stosowanych w nich metod operacyjnych czy też danych funkcjonariuszy będących pracownikami konkretnych służb." Przypomnieć również należy
tzw. Zasady z Tshvane i stojące za nimi standardy jawności działania służb.
Fundacja złoży do Szefa ABW wniosek o ponowne rozpatrzenie sprawy, a o rozwoju wydarzeń będziemy Was na bieżąco informować.