(Bezpodstawne) Walki Prezesa NBP z jawnością

Krzysztof Izdebski

Krzysztof Izdebski

14 grudnia 2020

Przeczytasz w 3 minuty

Mamy już uzasadnienie wygranej przez nas sprawy z Prezesem Narodowego Banku Polskiego. Chodzi o udostępnienie prostej informacji dotyczącej wydatków poniesionych przez Bank na podstawie umów zlecenia i o dzieło. Prezes NBP, mnoży jednak komplikacje, byleby tylko nie udostępnić tej wiedzy opinii publicznej. 

O naszej wygranej pisaliśmy już we wrześniu tego roku. W zeszłym tygodniu otrzymaliśmy pisemne uzasadnienie wyroku. Nie wiemy jeszcze jak zareaguje na nie Prezes NBP. Może wreszcie udostępnić nam żądane informacje, może skierować skargę kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjnego lub po raz kolejny odmówić, tym razem podając inną podstawę prawną. 

Warto jednak, przytoczyć kilka fragmentów z uzasadnienia, które dobitnie pokazują, że zamiast jawności, Prezes NBP preferuje zabawę w kotka i myszkę z obywatelami i obywatelkami. 

Przypomnijmy, że nie jest to pierwsza wygrana z Prezesem NBP w tej sprawie. Już raz próbował użyć argumentacji, która była przedmiotem ostatniego rozstrzygnięcia w lipcu 2019 r. Już wtedy WSA w Warszawie uznał, że nie jest ona wystarczająca, stwierdzając m.in., że “nie jest z kolei przekonująca argumentacja, jakoby przeciw dopuszczalności wydzielenia części informacji przemawiała możliwość powstania błędów. Przy zastosowaniu adekwatnych środków technicznych i właściwej staranności ryzyko takiego zdarzenia jest niewielkie. Sama natomiast potencjalna, teoretyczna możliwość jego zaistnienia na etapie przygotowania informacji nie jest z kolei ustawową przesłanką odmowy udostępnienia informacji”

Dlatego też WSA w Warszawie, po raz kolejny przyglądając się sprawie we wrześniu 2020 r. stwierdził, że “Pomimo wyraźnych wytycznych, zawartych w uzasadnieniu prawomocnego orzeczenie tut. Sądu (...), organ w zasadzie powtórzył argumentację przedstawioną w swojej decyzji z 6 marca 2019 r., oscylującą wokół tezy, iż nie jest możliwa jakakolwiek ingerencja w prowadzony przez NBP rejestr.” Dalej sąd wskazuje, że "o ile możliwa byłaby do zaakceptowania argumentacja o zagrożeniach wynikających z ingerencji informatycznej (modyfikacji systemu informatycznego, w którym jest prowadzony rejestr umów zawieranych przez organ) to zupełnie niezrozumiały jest brak rozważań organu co do stricte technicznych kwestii związanych z np. wydrukiem rejestru umów zawartych przez organ w 2018, a następnie zamazaniem, zabieleniem danych objętych tajemnicami ustawowo chronionymi." Sąd odniósł się również do tego, że "wreszcie Prezes NBP nie analizował możliwości przekopiowania danych z rejestru w zakresie obejmującym umowy zawarte w roku 2018, a następnie kwestii zanonimizowania ich." Skład orzekający wypomniał Prezesowi NBP, że "takie rozwiązania organ winien rozważyć w kontekście zaleceń prawomocnego wyroku [z lipca 2019 r.- przyp KI], czego nie uczynił."  

Efekt opieszałości Prezesa NBP jest na razie taki, że spędziliśmy godziny na postępowaniach sądowych, podobnie zresztą jak same sądy, a informacji o umowach zawartych przeszło 2 lata temu opinia publiczna nie otrzymała. Nie będziemy się zniechęcać i jesteśmy przygotowani na kolejny rundy, ale jawność wydatków publicznych nie powinna być, z inicjatywy organów władzy, traktowana jako walka z obywatelami i obywatelkami. A to zdaje się kierować Prezesem NBP.