Ranking sądów. Yeti w składzie porcelany

Krzysztof Izdebski

Krzysztof Izdebski

21 lutego 2018

Przeczytasz w minutę

Od października 2017 r.  napotykaliśmy na informacje, że w Ministerstwie Sprawiedliwości powstał ranking sądów. Sprawę opisała m.in. Gazeta Prawna, ale o rankingu informował również sam resort.  Ranking miał stanowić podstawę do wymiany prezesów wybranych sądów. W lutym, wątpliwości czy taki ranking istnieje podnosili już dziennikarze TVN24. Mniej więcej w tym samym czasie zwróciliśmy się z wnioskiem o udostępnienie rankingu. Wczoraj otrzymaliśmy odpowiedź. Wynika z niej, że faktycznie, ranking o którym mowa na stronach Ministerstwa Sprawiedliwości nie został jeszcze ukończony. Taka odpowiedź zaskakuje z uwagi na to, że na stronach resortu są wskazane pozycje w rankingu zajęte przez niektóre sądy, a zgodnie z wcześniejszymi informacjami to na jego podstawie odwołano prezesów. Tymczasem w odpowiedzi z dnia 16 lutego, Ministerstwo przekazało nam, że jest on jeszcze nieukończony i ma roboczy charakter. To słowo klucz. Jeśli dokument, jest zdaniem urzędników materiałem "roboczym" to zgodnie z orzecznictwem niektórych sądów administracyjnych nie stanowi informacji publicznej i nie podlega udostępnieniu. Ministerstwo nie wskazało w swojej odpowiedzi kiedy ranking będzie ukończony, ale nie zaprzeczyło też, że informacje o jego istnieniu opublikowane na stronach resortu są prawdziwe. W styczniu podobną odpowiedź otrzymało OKO.press. Czy to oznacza, że ranking, który przemeblował kadry zarządzające niektórymi sądami, nie istnieje, czy Ministerstwo nie chce go udostępnić? Z pewnością, nie buduje to zaufania w to, że zmiany kadrowe w wybranych sądach miały związek z argumentami merytorycznymi.