Kiedy bijemy brawo władzy? Podsumowanie spotkania w sprawie ustawy o jawności życia publicznego.

Krzysztof Izdebski

Krzysztof Izdebski

07 listopada 2017

Przeczytasz w 3 minuty

Wczoraj zakończył się pierwszy, jak mam nadzieję, etap konsultacji projektu ustawy o jawności życia publicznego. Wycofanie się autorów projektu z kilku propozycji zostało nagrodzone przez część sali brawami. O ile mogę zrozumieć spontaniczną reakcję na usunięcie najbardziej groźnych dla jawności przepisów, to ani sam projekt, ani sposób jego przygotowania, ani proces jego konsultacji na brawa nie zasługuje. Od dnia ogłoszenia projektu, najpierw w formie slajdów z konferencji, a później w pełnej wersji na portalu legislacja.gov.pl dzieliliśmy się naszymi pierwszymi spostrzeżeniami, szczegółowymi uwagami na temat konkretnych propozycji i oceną samego procesu pracy nad ustawą. Część z tych ocen podtrzymujemy.

Nie bijemy brawa, ale się cieszymy

Nie oznacza to, że nie doceniamy wycofania się przedstawicieli rządu z takich przepisów jak te dotyczące odmowy udostępnienia wniosku z uwagi na “uporczywość” wnioskodawcy czy odwrócenia mechanizmu wniesienia opłaty. Co więcej, doceniamy, że uwzględniona została przedstawiona w naszych uwagach propozycja włączenia do procesu prawodawczego tzw. śladu legislacyjnego. Naliczyliśmy aż kilkanaście zmian i być może pojawi się ich więcej. Być może, ponieważ przebieg spotkania był chaotyczny, a przedstawione propozycje zmian nie znalazły żadnego odzwierciedlenia na piśmie. Organizatorzy spotkania obiecali, że w przeciągu kilkunastu dni będzie gotowy nowy projekt uwzględniający poprawki i przedstawiający przebieg konferencji. Wtedy też, mam nadzieję, będziemy mieć czas (i będzie go więcej niż ostatnio) by się do tych materiałów szczegółowo odnieść.

Nie oczekujemy wiele, ale liczymy na więcej

Żałuję, że i w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów do rzadkości należy pamięć instytucjonalna. Tak samo bowiem jak Prezydent nie wykorzystał w procesie tworzenia tzw. ustaw sądowych wiedzy zebranej w Zielonej Księdze, tak samo urzędnicy Kancelarii nie skorzystali z opracowanych Wytycznych do Oceny Skutków Regulacji oraz konsultacji publicznych. Znajduje się w nich między innymi taki fragment: “Nie można nazwać konsultacjami zbierania opinii w czasie krótszym niż 7 dni.” Te, które się odbyły i były “wymuszone” presją organizacji trwały zaledwie 6 dni. Gdyby nie ta bariera uwag i czasu do dyskusji nad nimi byłoby więcej. Zmian wymagają jeszcze na pewno przepisy o lobbingu i sygnalistach. Warto dodać, że uczestnicy spotkania nie mieli szansy zapoznać się z uwagami innych organizacji. Opublikowano je dopiero na 1.5h przed rozpoczęciem spotkania. A co pokazała ich liczba, zainteresowanie było duże i gdyby nie krótki termin byłoby ich zapewne jeszcze więcej. Sposób ich prowadzenia skrytykowała również min. Rafalska. Do tej pory nie znamy opinii przedstawicieli innych resortów, bo ich uwagi nie zostały w ogóle opublikowane. Bijący brawo mieli oczywiście prawo się cieszyć, że rząd wycofał się z niektórych, głęboko nieprzemyślanych, propozycji, ale sam projekt w dalszym ciągu nie poprawia regulacji do których się odnosi. Tylko rzeczywiste konsultacje mogłyby do tego doprowadzić. Jest jeszcze na to szansa, bo zapowiedziano, że przepisy nie wejdą w życie, jak planowano, z dniem 1 stycznia 2018 r. Jeżeli odbędą się konsultacje zgodnie z regułami określonymi w Wytycznych to będę bił brawo najgłośniej ze wszystkich.