Lobbing w projekcie ustawy o jawności. Przejrzystość tylko dla wybranych

Krzysztof Izdebski

Krzysztof Izdebski

27 października 2017

Przeczytasz w 4 minuty

Proponowana w ustawie o jawności życia publicznego regulacja lobbingu nie czyni go bardziej przejrzystym. Wręcz przeciwnie, spycha proces stanowienia prawa poza urzędy. Prezentujemy kolejny komentarz do projektu ustawy o jawności życia publicznego. Tym razem omówimy część poświęconą prowadzeniu lobbingu w pracach nad projektami aktów normatywnych i dokumentów urzędowych. To prawda, że kwestia lobbingu w procesie stanowienia prawa powinna być od nowa uregulowana. Przepisy obowiązującej ustawy pozostawiają wiele do życzenia. Propozycja nowych przepisów tylko te problemy pogłębia. Aktualne pozostają problemy, które sformułowano w stosunku do obowiązującej ustawy.

Maślana definicja lobbingu

Jest to szczególnie wyraźne w zakresie definicji lobbingu. Nie dokonano zmiany w najbardziej budzącym wątpliwości zakresie definicji pozwalającej definiować jako lobbing w zasadzie każdy rodzaj pośredniej i bezpośredniej interakcji z władzami. Zgodnie z art. 2 ust. pkt 5 projektu lobbing to każde działanie podmiotów niebędących organami władzy publicznej lub upoważnionymi przez te organy przedstawicielami, prowadzone metodami prawnie dozwolonymi nieuregulowanymi w ramach ustawowych procedur postępowania przed organami władzy publicznej, zmierzające do wywarcia wpływu na podjęcie przez organ władzy publicznej rozstrzygnięć w określonym kierunku. Wszyscy, którzy dyskutują, analizują czy opisują działania władz są de facto lobbystami. Protestujący też. Chyba, że rzucają kamieniami w budynku urzędów, bo wtedy nie będą działać metodami prawnie dozwolonymi. Absurd? Owszem. Ale jeśli ustawa zostanie przyjęta to będzie to absurd ogłoszony w Dzienniku Ustaw. Definicja ta sama w sobie nie ma aż takiego znaczenia, gdyż nikt nie będzie wymagał by biorący udział w proteście wypełniali skomplikowane formularze identyfikujące swoje dane. To też pokazuje mankament tej definicji.

Lobbing w procesie stanowienia prawa

W przypadku chęci udziału w formalnej procedurze tworzenia prawa kwestia wygląda nieco inaczej. Zgodnie z art. 29 ust. 1: Lobbing, w tym lobbing zawodowy, jeżeli dotyczy prac nad projektem założeń projektu ustawy, projektem ustawy, projektem rozporządzenia lub projektem innego dokumentu rządowego w szczególności strategii, programu, sprawozdania, informacji, stanowiska Rządu do pozarządowego projektu ustawy lub innego stanowiska, przewidzianego w obowiązujących przepisach, zleconego przez Radę Ministrów lub Prezesa Rady Ministrów albo przygotowywanego za jego zgodą w celu przedstawienia Radzie Ministrów, wymaga zgłoszenia Samo w sobie nie jest to, oprócz pewnego doprecyzowania, nowością. Nowością są nowe obowiązki dla organizacji i osób, które chciałyby się do takiego procesu włączyć. W przypadku stowarzyszeń, fundacji, organizacji pracodawców lub innej organizacji społecznej i zawodowej, w tym organizacji pożytku publicznego musi m.in. podać w zgłoszeniu od kogo w ciągu roku otrzymywało środki. Niezależnie od tego czy była to osoba fizyczna czy inny podmiot. Warto zwrócić uwagę, że żąda się podania numeru NIP grantodawcy. Czy to błąd czy celowe wyeliminowanie grantodawców zagranicznych  - również instytucji UE? NIP jest numerem identyfikującym tylko polskie podmioty. Natomiast osoba, która chciałaby samodzielnie wziąć udział w procesie musi podać źródła dochodów za ostatnie 2 lata. Zapomnicie o jednej umowie zawartej 17 miesięcy wcześniej? Możecie odpowiadać karnie.

Lobbyści równi i równiejszy

A co z biznesem? Kompletnie nic. Przedstawiciele biznesu takich lub podobnych oświadczeń  składać nie muszą. Autorów najwyraźniej nie interesują powiązania kapitałowe i osobowe między przedstawicielami biznesu biorącymi udział w projekcie. Przedstawione propozycje utrudniają lub wręcz uniemożliwiają organizacjom i osobom indywidualnym udział w procesie stanowienia prawa. Przedsiębiorcy mogą lobbować do woli. Jedynym pocieszeniem pozostaje to, że w przypadku gdy ogłoszone zostały konsultacje publiczne (co, jak pisaliśmy wcześniej nie będzie obowiązkiem) każdy może zgłaszać uwagi bez konieczności kierowania formalnych zgłoszeń.

Czego autorzy ustawy nie chcą żebyście wiedzieli?

No właśnie, czy osoby, które występowały na konferencji są naprawdę autorami ustami? Tego nie wiemy, ale podejrzewamy, że grono musiało być większe. I w dalszym ciągu w tym i innych przypadkach pozostanie to tajemnicą bo nie wprowadzono standardu śladu legislacyjnego czyli metryczki kto konkretne przepisy tworzył i zmieniał. Ta sfera pozostanie tajna. A prawdziwy autorzy ustaw mogą się kontaktować z kim i kiedy chcą. Ma to również znaczenie w przypadku tych projektów, które choć pisane w ministerstwach są przedstawiane jako projekty poselskie. Po co? By było szybciej i mniej przejrzyście. Zjawisko by-passowania nie ulegnie zmniejszeniu, a my w dalszym ciągu pozostajemy z domysłami kto tak naprawdę napisał prawo, które nas wszystkich obowiązuje i do którego musimy się stosować.   Nasze poprzednie komentarze dotyczące projektu ustawy o jawności życia publicznego: Ustawa o jawności życia publicznego. Jawność tylko w nazwie. Jawność procesu legislacyjnego, a projekt ustawy o jawności życia publicznego