Krzysztof Izdebski
05 października 2017
Przeczytasz w 4 minuty
„Każdy ma prawo do wolności wyrażania opinii. Prawo to obejmuje wolność posiadania poglądów oraz otrzymywania i przekazywania informacji i idei bez ingerencji władz publicznych i bez względu na granice państwowe.”Odwołał się przy tym do tego, że w interesie publicznym zawsze pozostaje dostęp do wiedzy o rozstrzygnięciach władzy publicznej, w tym sądów. Co istotne, w kontekście późniejszego rozumowania Trybunału, odwołał się również do sprawy Steel i Morris przeciwko Zjednoczonemu Królestwu, w której stwierdzono, że również osoby indywidualne mogę wywierać duży wpływ na przebieg debaty publicznej. W tym zakresie, nawet jeśli przyjąć, że prawo do informacji jest ściśle powiązane z prawem do wyrażania opinii, fakt, że nie jest dziennikarzem czy organizacją społeczną nie przesądza, że nie może korzystać z prawa do informacji. Rząd grecki, odwołując się do sprawy Társaság a Szabadságjogokért v. Hungary podkreślił, że wyłącznie takie osoby jak dziennikarze czy organizacje pozarządowe mogą skutecznie wpływać na opinie publiczną i w ich przypadku możliwe jest uznanie, że nie mogą tego czynić bez gwarancji prawa do informacji w rozumieniu art. 10 Konwencji. Powołano dodatkowo argument, że choć strony postępowania były powszechnie znane to jako, że ich spór miał charakter prywatny powinny korzystać z ochrony prawa do prywatności. Trybunał odwołując się do powyższego wyroku w sprawie Tarsasag oraz Magyar Helsinki Bizottság przeciwko Węgrom (omówienie wyroku) wskazał, że do oceny czy naruszono art. 10 Konwencji należy użyć następującego testu:
a) jaka jest przyczyna dostępu do informacji, b) jaka jest treść informacji, c) jaką funkcję pełni wnioskodawca, d) czy informacji jest przygotowana i dostępnaTrybunał uznał, że sama chęć otrzymania kopii wyroku nie stanowi wystarczającej przesłanki jego udostępnienia, a jako, że Pan Sioutis nie jest ani dziennikarzem, ani przedstawicielem informacji publicznej, a co za tym idzie nie ma możliwości wpłynięcia na opinię publiczną nie jest mu ta informacja niezbędna do korzystania z prawa do wyrażenia opinii. Przesądza o tym również charakter informacji. Mimo, że wyrok greckiego sądu dotyczył osób powszechnie znanych to sprawa nie była związana z pełnieniem przez nich funkcji publicznych. Nie występuje zatem w tym przypadku przeważający interes publiczny. Trybunał zauważył też, że skoro obywatel dowiedział się o wyroku to spełniona została zasada jawności orzeczeń i wiedza, którą posiadł nie musi zostać uzupełniona o dokument w postaci kopii orzeczenia. Należy pamiętać, że Trybunał odwołuje się również do restrykcyjnego,w tym wypadku, prawa krajowego. W Polsce, zgodnie z art. 6 ust. 1 ustawy o dostępie do informacji publicznej wyroki sądów powinny być publikowane i powszechnie dostępne bez wykazywania dodatkowych przesłanek. Konsekwencje orzeczenia mogą być jednak negatywne. Po pierwsze, pojawia się argument, że brak dostępu do kopii orzeczenia nie narusza, w opinii Trybunału prawa człowieka do informacji. Po drugie, co w mojej ocenie stanowić jeszcze większe zagrożenie gwarancji prawa do informacji, Trybunał po raz kolejny wskazał, że prawo to występuje w ścisłym związku z prawem do wyrażania opinii i w konsekwencji wywodzenie samoistnego charakteru prawa do informacji z art. 10 Konwencji jest uprawnione wyłącznie przez te osoby i organizacje, które mają szerokie możliwości oddziaływania na debatę publiczną. Sama ciekawość nie wystarczy.