Blokowanie stron internetowych to zamach na wolność słowa

Krzysztof Izdebski

Krzysztof Izdebski

10 maja 2016

Przeczytasz w 2 minuty

Prawdopodobnie dzisiaj rząd zaakceptuje projekt ustawy o działaniach antyterrorystycznych. Eksperci poddają pod wątpliwość jej skuteczność i obawiają się, że może stać się potężnym narzędziem w rękach państwa. Administratorzy stron internetowych muszą przygotować się na to, że prowadzone przez nich strony będą czasowo niedostępne. Okoliczność, że tylko czasowo, w świecie szybkiego dostępu do informacji i konkurencji na rynku może być równoznaczne z pojęciem „na zawsze”. I nie chodzi tu wyłącznie o kwestie techniczne czy biznesowe ale przede wszystkim o ograniczenie prawa człowieka do pozyskiwania i przekazywania informacji, co w konsekwencji oznacza ograniczenie prawa do wyrażania opinii. Szef ABW może zarządzić zablokowanie (co zapewne oznacza samodzielne wyłączenie określonej strony lub fragmentów jej treści) lub zażądać aby to administrator sam zablokował strony. W pierwszym przypadku, osoba prowadząca stronę nawet się o tym nie dowie, a w drugim i tak nie ma nic do powiedzenia z uwagi na to, że jej prawo do przekazywania informacji w ogóle nie zostało przez autorów projektu wzięte pod uwagę.  Nie ma wpływu na to jakie sąd, który będzie zatwierdzał decyzję Szefa ABW, wyda postanowienie. Nie dowie się nawet o tym, że takie postępowanie będzie miało miejsce. Sąd nawet nie będzie miał obowiązku przekazać informacji o zatwierdzeniu zablokowania administratorowi strony. Administrator nie będzie mógł nawet zażalić się na taką decyzję sądu do wyższej instancji. To Szef ABW poinformuje jaką decyzję podjął sąd i tylko on może zaskarżyć rozstrzygnięcie sądu jeśli ten nie zgodzi się na blokadę. A ma to ogromne znaczenie, bo o ile służby mogą bez podstaw blokować stronę co najmniej na 5 dni, to sąd może już się zgodzić, że będzie to trwało aż 3 miesiące. Co rodzi jeszcze jedną wątpliwość. Skoro blokowane treści są takie niebezpieczne to dlaczego mogą być dostępne po 3 miesiącach, a nie trwale usunięte z  sieci? Ale administrator i tak nie będzie wiedział jaki jest powód zablokowania bo projekt nie przewiduje aby jakikolwiek organ miał obowiązek poinformować o przyczynach blokady. A co może być zablokowane? W zasadzie wszystko co ma związek z bardzo ogólnie zdefiniowanym zdarzeniem terrorystycznym. I nie chodzi wcale o strony na których terroryści werbują ochotników czy publikują filmy instruktażowe. Ich administratorzy są bowiem zagranicą i władza Szefa ABW ich nie obejmuje. Zagrożeni blokadą są Ci wszyscy, którzy będą informować o ewentualnym zamachu, analizować jego przebieg czy komentować działania służb w tym kontekście. Istnieje ryzyko, że przyczyny mogą być dowolne, bo kontrola sądu jest iluzoryczna, a i bez niej można wyłączyć dostęp do całej gamy danych.