Polska Norma. Dlaczego złożyliśmy skargi na Polski Komitet Normalizacyjny?

Krzysztof Izdebski

Krzysztof Izdebski

15 września 2016

Przeczytasz w 3 minuty

6 września 2016 r. złożyliśmy do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie dwie skargi na bezczynność Polskiego Komitetu Normalizacyjnego. Komitet bowiem, mimo, że nasze wnioski do niego dotarły, nie uznał za wskazane, aby odnieść się do nich w określonym przepisami terminie. Oceniamy, że to gra na czas, bo idzie o duże pieniądze. Polska Norma to zgodnie z ustawą o normalizacji, norma będąca dokumentem przyjętym na zasadzie konsensu i zatwierdzona przez upoważnioną jednostkę organizacyjną, ustalająca - do powszechnego i wielokrotnego stosowania - zasady, wytyczne lub charakterystyki odnoszące się do różnych rodzajów działalności lub ich wyników i zmierzająca do uzyskania optymalnego stopnia uporządkowania w określonym zakresie. Normy opisują wszystko, co nas otacza od butów ochronnych, poprzez sposób określenia poziomu hałasu w środowisku, do metody badań stosowanych przy oznaczaniu zawartości alkoholu i ekstraktu rzeczywistego w celu ustalenia ekstraktu brzeczki podstawowej w produkcji piwa. Niektóre ustawy wprost odnoszą się do konkretnej normy, jaką musza spełniać dane produkty. Kodeks pracy nakazuje pracowdawcy wyposażyć pracowników we wspomniane obuwie ochronne, które ma być zgodne z Polską Normą. Ustawa o podatku akcyzowym wprost wskazuje, że niektóre sprzęty medyczne zgodne z normą PN-EN 1789+A1 powodują, że samochód sanitarny nie podlega zwolnieniu z akcyzy. Przypadków takich jest mnóstwo. Jak zauważył Naczelny Sąd Administracyjny  "Lektura rozporządzenia Ministra Gospodarki Przestrzennej i Budownictwa z dnia 14 grudnia 1994 r. w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie (t.j. Dz.U. z 1999 r. Nr 15, poz. 140 ze zm.) prowadzi dodatkowo do konkluzji, że w zakresie projektowania budynków Polskie Normy nie odgrywają roli subsydiarnej." Innymi słowy, Sąd stwierdził, że bez znajomości Polskiej Normy budynku się nie zaprojektuje. Co istotne, jak stwierdził z kolei Sąd Apelacyjny w Warszawie "Niestety, okazuje się, że konsument obdarzył developera zaufaniem na wyrost". Podkreślana przez Sąd Okręgowy „powszechna dostępność” polskich norm wydaje się wątpliwa - w celu uzyskania Polskiej Normy trzeba podjąć pewne działania, co do których konsument nie wie, że są one potrzebne. Stosowny fragment Polskiej Normy, na którą powołuje się umowa, nie jest do niej dołączany, konsument nie ma żadnej możliwości porównania różnych metod obmiaru powierzchni lokalu i dokonania oceny, która z nich jest dla niego najkorzystniejsza." Czyli również my jako obywatele musimy mieć prawo do szybkiego i bezpłatnego zapoznania się z Polskimi Normami. Dlaczego ten przydługi wstęp, ano dlatego, że Polski Komitet Normalizacyjny uważa, że tak być nie musi i on z przyjemnością udostępni dane, ale za pieniądze. Choć nawet ustawa nie daje mu do tego prawa. Jak to tłumaczy? M.in. tym, że stosowanie Polskiej Normy jest dobrowolne, co faktycznie jest określone w ustawie o normalizacji, ale podane wyżej przykłady przeczą takiej interpretacji. Ustawa o normalizacji wskazuje, że Polskie Normy są chronione prawem autorskim (należącym do PKN) i tej ochrony nie narusza ustawa o dostępie do informacji publicznej. Sądy zresztą przyjmowały, że Polska Norma stanowi informację publiczną w rozumieniu ustawy, ale szybko zmieniły zdanie z uwagi na treść art 5 ust. 7 ustawy o normalizacji. Nie do końca zgadzamy się z takim podejściem, ale przecież od 16 czerwca obowiązuje ustawa o ponownym wykorzystywaniu informacji sektora publicznego. Polska Norma spełnia definicję informacji sektora publicznego, a dodatkowo ustawa zakazuje ograniczenia dostępu do informacji z uwagi na fakt posiadania praw autorskich przez podmiot zobowiązany do jej udostępnienia, czyli PKN właśnie. Zgodnie z misją Fundacji chcemy pozyskać wszystkie normy i udostępnić je bezpłatnie obywatelom. PKN chyba zdaje sobie sprawę, że ma mało argumentów prawnych i stąd gra na czas. Skargi zostały złożone 6 września. Zostało niewiele czasu, by przekazać je do sądu lub wykazać się autorefleksją, że trzeba skończyć z monopolem na informację. Na razie czekamy, ale wygląda na to, że spotkamy się w sądzie.