Warszawa, reprywatyzacja i interes publiczny.

Krzysztof Izdebski

Krzysztof Izdebski

22 sierpnia 2016

Przeczytasz w 2 minuty

W ostatni weekend przypomniała o sobie sprawa dzikiej warszawskiej reprywatyzacji. Gazeta Wyborcza opisała drobiazgowo najbardziej chyba bulwersujące oblicze skandalu, w poniedziałek Polska the Times zanalizowała możliwe scenariusze jakie mogą dotknąć władze Warszawy i PO i nie są to scenariusze dla nich dobre. Głos zabrała wreszcie sama prezydent ale - co szczególnie popularne w ostatnim czasie - zwalając winę na poprzedników. My jakiś czas temu postanowiliśmy się przyjrzeć problemowi od nieco innej strony. Jest on bowiem znacznie bardziej skomplikowany. Ślędzimy od wielu miesięcy starania stowarzyszenia Miasto Jest Nasze, które o problemie z reprywatyzacją w Warszawie alarmuje od długiego czasu. To że coś jest na rzeczy sugerują nie tylko wątpliwe tłumaczenia Hanny Gronkiewicz - Waltz, ale również niespotykana na ogół kompletna apatia Prawa i Sprawiedliwości. Można zatem założyć, że afera zatoczyła znacznie szersze kręgi niż tylko ograniczone do jednej partii. To kolejny dowód na pewien paradoks, że interes publiczny bywa bardziej zagrożony przez zgadzających się ze sobą polityków niż przez tych którzy się ze sobą kłócą. Ale to na marginesie. To co jest istotne w tym kontekście to to jak wyglądała cała sprawa od początku tzw. postępowań dekretowych. Jakie można zauważyć tendencje, co sprawiało, że niektóre postępowania kończyły się szybciej, jacy urzędnicy byli za nie odpowiedzialni, jaka kategoria żądających zwrotu była bardziej uprzywilejowana, czy wreszcie na ile miasto jest faktycznie oczyścić się ze stawianych zarzutów, przedstawiając sytuację tak historyczną jak i z kilku ostatnich lat. Tydzień temu złożyliśmy do ratusza dość skomplikowany wniosek o udostępnienie informacji dotyczących wszelkich danych odnoszących się do tzw. postępowań dekretowych. Dane osób, które złożyły wnioski, dane pełnomocników, adresy, sposób zaspokojenia roszczenia, imiona i nazwiska odpowiedzialnych urzędników, czas postępowania itp. Bardzo tego dużo, ale to są dane niezbędne do tego by złapać obraz tej wielowątkowej i wieloletniej sprawy. Mamy świadomość, że pytamy o dane, które mogą być uznane że informacje prywatne, część pytań może zostać uznana za informację przetworzoną. Ale wierzymy, że jeśli nie sam urząd, to późniejsze instancje uznają, że interes publiczny przeważa nad wąskimi interesami grupy ludzi i nawet Ci, którzy odzyskali swoje nieruchomości w pelni legalnie (lub nie nadużywając prawa) nie będą rościć sobie pretensji o to, że ich dane też zostaną ujawnione. Sprawa jest bowiem zbyt poważna by interes prywatny wziął górę na interesem publicznym. Na razie miasto milczy. Jak otrzymamy odpowiedź od razu Was o tym poinformujemy. A sprawy nie odpuścimy.