Relacja z debaty "Państwo w Mediach Społecznościowych"

Daniel Macyszyn

Daniel Macyszyn

10 stycznia 2014

Przeczytasz w 5 minut

Fundacja ePaństwo w ramach noworocznych podsumowań przygotowała raport, w którym dokonała analizy polskiego życia publicznego na portalu Twitter. Dokument zatytułowany “Państwo w mediach społecznościowych” prezentuje aktywności posłów, przedstawicieli rządu, administracji publicznej oraz komentatorów politycznych, w tym dziennikarzy i blogerów w 2013 roku.

Dlaczego Twitter?  

Twitter ma w polityce siłę rażenia znacznie większą niż zwykłe blogi czy nawet Facebook. Potwierdzeniem jest wypowiedź Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, która obejmując stanowisko rzecznika rządu zapowiedziała, że na pewno będzie musiała zmienić swoje, do tej pory krytyczne, zdanie w stosunku do Twittera.  To, że media społecznościowe (przede wszystkim Twitter i Facebook) zmieniły również polską politykę zauważyliśmy już dawno temu. Pojawia się zatem pytanie - czy na lepsze?

Jak powstał raport?

Zestawienia powstały na podstawie analizy aktywności 371 kont na Twitterze w 2013 roku, należących do posłów, urzędników rządowych, urzędów i wybranych dziennikarzy oraz blogerów. Za pomocą interfejsu API serwisu Twitter pobraliśmy i przeanalizowaliśmy wszystkie tweety "pochodzące od", "adresowane do" i "wzmiankujące" monitorowane przez nas konta, które ustawiły swoje tweety jako publiczne.

Raport był kolejnym przyczynkiem do dyskusji na temat aktów prawnych, które regulują obecność urzędników i urzędów państwowych w sieci. Do rozmowy, która odbyła się 9 stycznia w Instytucie Spraw Publicznych zaproszono Posła Johna Godsona, dr. Bartłomieja Biskupa, dr Agnieszkę Ładę, Piotra Waglowskiego, Łukasza Mężyka oraz Romana Imielskiego.

Punktem wyjścia do dyskusji były główne wnioski płynące z raportu: w obecnym stanie prawnym nie ma przepisów, które wyraźnie regulowałyby kwestie zakładania i prowadzenia kont na portalach społecznościowych przez instytucje państwowe oraz brakuje informacji o autorach treści publikowanych na kontach państwowych instytucji w mediach społecznościowych.

Przebieg debaty

Dr Agnieszka Łada z Instytutu Spraw Publicznych i autorka raportu monitorującego aktywność europosłów w Internecie wskazała, że podczas analizy motywacji przy prowadzeniu kont na portalach społecznościowych europosłowie najczęściej wymieniali pozostanie w kontakcie z wyborcami oraz informowanie ich o działalności w Parlamencie Europejskim. Dopiero później wspominano o wchodzeniu w interakcję z innymi politykami. Postawione zostało pytanie, czy nie mamy do czynienia z nadmierną aktywnością polityków na Twitterze, która ma mało wspólnego z merytoryczną dyskusją.

[caption id="attachment_23" align="alignnone" width="300"]Instytut Spraw Publicznych źródło: pic.twitter.com/Mue8xi8qa1[/caption]

Doktor Bartłomiej Biskup, specjalista od marketingu politycznego z UW podkreślił, że jego zdaniem media społecznościowe nie zastąpią tradycyjnego kontaktu z wyborcami, dzięki którym mogą oni uzyskać pomoc od posłów. Według niego komunikacyjna funkcja Twittera nie do końca się sprawdza, ponieważ w przeważającej części obecni są na nim liderzy opinii, a nie przeciętni wyborcy. W związku z tym z Twittera chętnie korzystają politycy, którzy szukają popularności i kreują swój wizerunek.

Twitter zamiast BIP?

Zdaniem prawnika Piotra Waglowskiego, autora serwisu vagla.pl, korzystanie z mediów społecznościowych przez urzędników i urzędy administracji publicznej nie jest zasadne. Powołując się na artykuł 7. Konstytucji zauważa, że organy władzy państwowej mogą działać w zakresie określonym przez prawo. Zgodnie z nim to Biuletyn Informacji Publicznej jest platformą służącą informowaniu obywateli o działaniach władzy, a wykorzystywanie innych kanałów może sprzyjać manipulacji, a co więcej ogranicza kontrolną rolę mediów.

Poseł John Godson debata Fundacji ePaństwo

Z kolei zdaniem Posła Johna Godsona media społecznościowe pozwalają opinii publicznej kontrolować polityków, chociaż niezbędne są regulacje, które określą, kto stoi za publikowanymi wpisami. Piotr Waglowski podkreślił jeszcze raz, że nie każdy ma dostęp do informacji publikowanych na portalach społecznościowych. Zaznaczył, że jego zdaniem kiedy premier woli wypowiadać się na portalu, a nie w BIP to mamy do czynienia z dyskyrminacją. Nie sprzyja to również budowaniu zaufania do państwa.

Roman Imielski, dziennikarz Gazety Wyborczej podkreślał, że niekiedy szybciej uzyskuje informacje z Twittera niż z agencji informacyjnych. Łukasz Mężyk z 300polityka.pl dodał, że media społecznościowe to świetne narzędzie jeśli chodzi o dementi i wyprowadzanie opinii publicznej z błędu. “Ja posługuję się kategorami dostępu do informacji publicznej, mówię o tym jak związać państwo przepisami, żeby się nie rozpasało, w naszym własnym interesie”- powtórzył Piotr Waglowski.

Roman Imielski na debacie ePF

Jakie zatem są reguły gry?

Jak wielokrotnie wskazywali paneliści, czasami dochodzi do nadużywania roli mediów społecznośiowych. Dr Bartłoiej Biskup pytał: “Czy to przystoi, czy się godzi, że minister spraw zagranicznych pisze, iż wynegocjowane są nowe ceny gazu? To dotyczy spółki giełdowej, jest to informacja ważna dla wszystkich obywateli. Czy ten Twitter to jest sprawa poważna, czy niepoważna, gdzie podobnymi wpisami nie jest naruszana powaga państwa?” Roman Imielski z Gazety Wyborczej negatywnie ocenił działanie byłego rzecznika rządu Pawła Grasia, który zamiast odbierać telefony od dziennikarzy, wolał komunikować się z nimi poprzez Twittera. Nie mniej, ze względu na rolę mediów społecznościowych, za niefortunną uznał również wypowiedź nowej rzeczniczki Małgorzaty Kidawy- Błońskiej, która oznajmiła, że dopiero  “uczy się Twittera”. “Chodzi o dostępność polityków dla obywateli, nie można skupiać się tylko na jednym kanale”- dodała dr Agnieszka Łada.